Anna Anna
1118
BLOG

Sukces? nie ale przynajmniej duma

Anna Anna Sport Obserwuj notkę 38

Jak tylko Harem napisał, że zagramy w finale to wiedziałam, że właśnie na Portugalii jest nasz kres. Do tej pory cały czas się zastanawiałam, gdzie będzie koniec naszych moźliwości, czy zagraliśmy już najlepszy mecz turnieju, czy uda się Linettemu wstać z ławki,  co Guardiola zrobił z Lewym (innymi zawodnikami Bayernu też), kiedy Milik przestanie tracić głowę, czy Fabiański udzwignie ciężar tego turnieju, itd itp. I wszystkie pytania się zdezaktualizowały zdaje się w środę, czyli na długo przed meczem:-)

Nie ma sukcesu ale jest duma.

Po latach upokorzeń, i wstydu mieliśmy turniej na którym za nikogo nie trzeba było się wstydzić. Nawet za Jodłowca:-) a jego klubowy kolega Pazdan prawdopodobnie zagrał turniej życia, czego zapewne nie będzie w stanie powtórzyć. Trochę zabrakło jakości w pierwszej 11, trochę spokoju, trochę formy, trochę bramkarza, trochę lepszej ławki, trochę doświadczenia. Trochę tego trochę owego. I przy tych wszystkich trochę brakach zaszliśmy i tak bardzo daleko. Zamiast się cofąć po bramce Lewego trzeba było dążyć do strzelenia 2 bramki. Trochę pewności siebie.

Pech z kontuzjami Rybusa i Wszołka, zawodnika pierwszej 11 i alternatywy na skrzydło. Realnej alternatywy jaką byłby Wszołek.

Brakowało formy, ewidentnie Guardiola zajechał zawodników Bayernu, z naszym Robertem i Mullerem na czele. Żeby była jasność, nie mam żadnych pretensji do Roberta, grał drużynowo, i mimo, że nie napierniczał bramkami, to swoje zrobił. Ale Robert w swojej normalnej formie wygrałby nam taki mecz z Portugalią. Tym bardziej, że sam ich napoczął. Podobnie Milik, gdyby miał mniej zagotowaną głowę pomagałby bardziej.

Bramka, jest coś tragicznego z tymi Szczęsnymi, nie? ledwo mają jakieś szanse na coś wielkiego, podnoszą za wysoko głowę, to od razu los im tę głowę odrąbuje. Może trochę skromności, takiej naturalnej, trochę pokory ale szczerej dałoby radę to przełamać? na tym oczywiście tracimy także my, bo można tylko spekulować ale istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że Szczęsny by jakiegoś karniaka wybronił, a Fabiański niestety jest w tym obszarze surowy. Nie ma tej inteligencji emocjonalnej, takiej intuicji do czytania w ludzkich głowach. To są detale, które dają coś na plus. Coś więcej niż tylko dobrą pracę, i więcej niż nienaganną sztukę bramkarską.

No nic, wydawało się, że Portugalia nie jest naszym sufitem, i nie była, gdyby nie Harem:-) żartuję, gdyby nie róźne "trochę", zapewne byłby to następny przeciwnik. Ale każdy ma kiedyś jakiś swój sufit, tak jak dzisiaj Islandia. Najważniejsze, że przebiliśmy w głowach jakieś swoje sufity, przeskoczyliśmy kilka poważnych wysokości, i po turnieju możemy mówić o plusach i minusach, a nie o tym ilu brakowało biletów.

To są wszystko milowe kroki. Musi być już tylko lepiej.

Anna
O mnie Anna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport