Jest grono matołów, które dostało sms-em instrukcję, żeby w obronie Lecha Wałęsy przywoływać taką starą tezę środowisk pro sowieckich, środowisk opozycji nomenklaturowej, że z tego ujawnienia tajnego agenta "Bolka" jako byłego prezydenta Lecha Wałęsy, jak i obalanie innych fałszywych mitów- cieszy się tylko Moskwa, że cieszy się Putin, a na Kremlu strzelają korki od szampana.
Przyznaję, ja już naprawdę chyba tego nie rozumiem. Czy te wszystkie tezy/linie obrony- wymyśla ktoś, kto ma nas za kompletnych idiotów, czy może wymyśla je kompletny debil?
W każdym normalnym kraju racją stanu było/jest ujawnić wszelkie materiały mogące być jakąś kartą przetargową albo mogą stanowić element szantażu osób publicznych, sprawujących w taki czy inny sposów funkcje publiczne, choćby tylko w zakresie doradztwa, bo do tego często wykorzystuje się byłych polityków takiego szczebla. O czynnych politykach nawet nie wspominam.
Co ciekawe, i od razu przychodzi do głowy każdemu normalnemu człowiekowi, obalenie fałszywego mitu Wałęsy -złe, obalanie pozytywnych mitów Piłsudskiego, Dmowskiego albo Żołnierzy Wyklętych-dobre.
Nawet nie ma co dalej wywodzić, bo dzisiaj tylko głupi albo agent wpływu kwestionuje jak wielkim dramatem i zniewoleniem Polski jest/był brak dekomunizacji, i deubekizacji.
