Lech gra niewiele takich meczów w których miałby tyle sytuacji do strzelenia bramki z przemyślanych od strony taktycznej akcji. Widać, że ktoś faktycznie przygotował piłkarzy do tego spotkania, zakładam że to był pan trener Skorża. Jest tylko jeden mały, malusieńki mankament, gramy bez powaznego napastnika, i na razie nie umiemy strzelić krótkonogiemu bramki. Znaczy się przygotowani, lekcje odrobione, a na boisku na razie i tak gole strzela tylko Tomasz "smutną ma twarz" Jodłowiec.
O dziwo, w tym meczu otwartą piłkę w większym stopniu gra Lech. Oczywiście jest z tego trochę kłopotów, bo jakoś Paulus i Gostomski chyba się najlepiej nie rozumieją, a i sam Gostomski jest, jak to się mówi w środowisku ekspertów, elektryczny. Ale lepiej chyba grać w piłkę, i dażyć do strzelenia kolejnego gola, niż stać obesranym na swojej połowie, i lękać się każdej akcji do przodu. Co zawsze takie mecze kończy w rzutach karnych.
No nic, zobaczymy co nam zmalują piłkarze w drugiej połowie.
Bramka na 1-2 dla Legii ze spalonego ale to co wyprawia Gostomski to jest szok.
