Dwaj Chińczycy w finale Londyńskiego Mastersa, to dla Angoli albo szerzej dla Brytoli musi być poważny policzek:-)
Ding Junhui pokonał w finale tego turnieju Marco Fu.
W sumie to brzmiało by dość surrealistycznie gdybyśmy sobie nie przypomnieli ilu Chińczyków występuje na świecie.
Mocno zdziwieni będą najpewniej Ci, którzy uważają, że wszyscy grają, a na końcu zwycięża Szkot:-)
Komentujące Przemki Kruki (albo ten drugi) widziały momentami w finale dwóch Anglików, jakby odrobinę zrezygnowali z tej stałej maniery powtórzeń, to by pewnie wyszło na dobre im obu (albo tylko jednemu):-)
Dobra, żarty żartami, a te dwa Chińczyki rozegrały całkiem dobry turniej, kilka meczy widziałam, i wydaje mi się, że obaj załużyli na ten finał.
Dobrze, że zimą jest trochę snookera, bo można by umrzeć z nudów, zważywszy na brak naszej "nogi".