Anna Anna
39
BLOG

Adamski- poczytaj sobie

Anna Anna Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Wklejam ten artykuł, bo nawiązuje on do mojej poprzedniej notki, a dotyczy tego, kto kogo może ograć, kiedy i dlaczego. Nie zawsze się to sprawdza, ale mówimy o generalnych zasadach, a nie wyjątkach od reguły.

Polska the Times

2009-05-15 22:31:40, Paweł Zarzeczny  

Kto ma stres, ten ma mistrza ekstraklasy

Na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek ligi mnożą się zagadki: kto wygra, kto spadnie? Odpowiedź jest prosta. Zwycięża w piłce ten, komu najbardziej pali się pod nogami. Wisła Kraków, Lech Poznań czy Legia Warszawa? Teoretycznie każda z tych drużyn ma szansę. Dzieli je tylko jeden mały punkcik z aż dziewięciu, które pozostają do zdobycia.

W dodatku grają mecze z zespołami dużo słabszymi. Lech z Lechią, Polonią Warszawa i Cracovią. Legia z Polonią Bytom, Śląskiem i Ruchem. Zaś Wisła z ŁKS, Lechią i Śląskiem. Spacerek? Otóż, brrr, niekoniecznie.

- Finisz ligi, zresztą praktycznie każdej, pokazuje, że zespoły uznawane za słabsze wygrywają z mocniejszymi. Wkładają bowiem w grę więcej serca, a determinacja niweluje różnice w poziomie wyszkolenia. To zresztą widać było w meczach Wisły, Lecha i Legii na przykład z Piastem Gliwice - mówi "Polsce The Times" Jarosław Kołakowski, czołowy polski menedżer. - Nie wolno zatem dopisywać nikomu punktów przed meczem, ponieważ taka arytmetyka nigdy się nie sprawdza. Każdy z kandydatów na mistrza może stracić punkty wszędzie. Gdybym miał jednak typować faworyta, to jest nim Wisła. Bo ona ma i klasę piłkarską, podobnie zresztą jak Legia z Lechem, ale ma i tę waleczność, co spadkowicze. Łączy najlepsze cechy. No a Legia? Sorry, spójrzmy na dreptanie Rogera - dodaje Kołakowski.

Finisz ligi jest ciekawym pretekstem do rozważań. Ale o czym? O składzie? O taktyce? Nie, bynajmniej. O psychice! - Bo mecze piłkarskie rozstrzygają się trochę w nogach, ale o wiele bardziej w głowach - wyjaśnia nam były selekcjoner reprezentacji Polski Jacek Gmoch.

- Determinacja niweluje różnice między wyszkoleniem zawodników. To widzi każdy - dodaje trener. - Słaby napina muskuły i bije mocnego. Ale gdyby to było takie proste, to przecież biłby go raz za razem, no więc nie byłby słaby! Tylko mocny! Absurd?

Problem w tym, że determinacji nie wyzwala się na zawołanie - kontynuuje Gmoch.- Człowiek tylko wtedy wydobywa z siebie wszystkie siły, nawet więcej, niżby samego siebie podejrzewał, gdy jest w sytuacji stresu. Gdy znajduje się na krawędzi, gdy stoi niemal nad przepaścią! Wtedy włączają się instynkty przetrwania, takie pierwotne zachowania i uruchamiają niewyobrażalne wprost rezerwy: sił, pomysłów, wszystkiego, co jest niezbędne do przeżycia. I dlatego właśnie, najczęściej, słabi leją mocnych. Niestety, taka motywacja działa na krótką metę, to po pierwsze. I nie u każdego - to po drugie. I nie za pieniądze - to po trzecie.

Jacek Gmoch nie bez powodu uchodzi za alchemika futbolu. Ale nawet on wystrzega się spekulacji, kto wygra polską ligę. Być może nie do końca wie, kto - psychicznie - znajduje się właśnie na krawędzi i musi wygrać. Musi. Żeby przetrwać.

Kołakowski to wie. Wygra Wisła. Bo oprócz klasy ma też determinację, którą Legia z Lechem gdzieś ostatnio pogubiły.

Dlaczego? Tu wróćmy jeszcze na chwilę do Gmocha. - Bo stres nie na każdego działa mobilizująco. Niektórzy, ba, większość nawet reaguje ucieczką! I dlatego czasem wielkie piłkarskie gwiazdy na piłkarskim boisku wypadają tak blado. Nawet Messi.

Ale gdy przychodzi mecz o naprawdę wielką stawkę i albo zostaniemy skopani, albo musimy odpłacić pięknym za nadobne i wejść w rywala jeszcze mocniej, wtedy dopiero wychodzą na pierwszy plan charaktery. Te charaktery wygrywają. Mentalność. I dlatego Messi jest wielki.
Kto wygra polską ligę? - Sekret nie tkwi w nogach - mówi Gmoch. - Wisła - przekonuje Kołakowski.
Za trzy kolejki przekonamy się sami. Co siedzi w głowach piłkarzy Wisły, Lecha lub Legii.
Anna
O mnie Anna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości